Interesy z Garym poszly gladko ale na sfinalizowanie transakcji potrzebowalem troche gotowki, Gary wymysil sobie ze zabierze mnie po kaskę do budynku NASA :) Dlugo mnie namawiac nie musial. Jego auto stało za rogiem, byl to calkiem ladny VW. Zskoczylo mnie to, ze byl ... hehe wiekszy ;) moze w sumie nie powinno ale i tak ;) zaskoczylo.
Gary zaoferowal mi przejarzdzke po okolicy i centrum, po pol-godzince dojechalismy na miejsce. Co sie okazalo to to ze wstep byl zabroniony, a co wiecej byl weekend ... Gary wczul sie w role i zagadal po murzynsku Pania w drzwiach. Szczerze mowiac nic nie zrozumialem z ich gadki poza, niemniej rezulatat byl taki ze babeczka nie tylko mnie wpuscila ale i oprowadzila troche po parterze i wskazala droge do banomatu [to byl w sumie cel, zeby wyplacic tam kaske :) ]
W sumie to mieli fajne rzeczy, stroje astronautow, kamienie z Ksiezyca etc. oraz medal Nobla z dziedziny fizyki, niestety nie zdarzylem przeczytac za co.
Po tej krotkiej tam wizycie, Gary zabral mnie w dogodne miejsce na pozegnanie, pod Kapitol :)